Larry

Larry
Larry

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 7.

Pragnę Louisa... Już tak długo nie wytrzymam.. Jezuu.. zakochałem się na dobre... Nie moge bez niego żyć. On jest jak powietrze a przeciez bez powietrza nie da sie żyć nie ? Chcę go przytulić.. Ale.. ale nie moge ! Życie jest takie niesprawiedliwe ! Na każdym wyjściu musimy być od siebie odseperowani jakieś 8745867864km żeby nikt nie zauważył ale ku*** ! mam tego dość ! czemu nie mam prawa do miłości nie chce już tego ukrywać.. Oczywiście po ostrych momentach Larrego trzeba wszystko zatuszować.. Ja i Taylor.. Przecież ona jest nie w moim typie !! Czemu oni ja wybrali ? NIe rozumiem nawet czyja to miała być reklama..

~~~
 Rano obudziłem się z bólem głowy wszystko mnie bolało.. Miałem kaca po after party.. Chcę spać ! Ale mi nie dają ! Czuje się jakbym bym musiał chodzić do szkoły no wiecie te wstawanie rano i wgl.. jak ja tego nie nawidziłem..Szedłem na dół ujrzałem wszystkich chłopaków w komplecie

*oczami Louisa*

Ja nie wytrzymam.. Boje się że jak będziemy pijani na jakiejś gali albo wgl tam gdzie bd paparazzi to ja albo Harry palniemy jakąś głupote albo cos zrobimy. To będzie koszmar.. Grrr.
Harry zszedł na śniadanie.
J : Cześć skarbie . Jak się masz ?
H : Hej.. Źle - warkną.
Z : Ej Haz co się dzieje ?
H : Nic. Nie mam ochoty gadać.
J : No dobrze. Nie bądź taki zły skarbie... eej kocham cię wiesz ? - uśmiechnęłem się słodko.
H : Też cię kocham. - na jego twarzy pojawił się malutki usmieszek.
J : Co chcesz na śniadanko ?
H : Nie wiem. Na razie nie jestem głody..
Harry chyba nie był w humorze. Miał kaca tak jak ja i reszta chłopaków.


______________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz